Komornik zobowiązany jest do pozostawienia do dyspozycji dłużnika równowartości 75% kwoty minimalnego wynagrodzenia brutto w danym roku (w tym wypadku w roku 2022). Od pensji minimalnej 2022 wyliczamy więc 75% i otrzymujemy kwotę wolną od zajęcia komorniczego z konta – jest to dokładnie 2257,5 zł (0,75*3010 zł).

Przepracowałam cały tydzień na Poczcie Polskiej. I już wiem: najmniej ważny jest tu klient. Stoi godzinami w kolejkach, krzyczy i klnie. Za to biurokraci mają się razy wściekałeś się, stojąc w krętym ogonku do pocztowego okienka, aby po godzinie odejść z kwitkiem, bo awizowanej przesyłki nie było? Jak często masz ochotę zaczaić się ze strzelbą na listonosza i ukarać go za to, że nigdy nie pofatyguje się z poleconym do twoich drzwi, tylko podrzuca zawiadomienie? A może nie dostałeś na czas rachunków i właśnie rosną ci odsetki za zwłokę?Polacy są coraz bardziej niezadowoleni z usług Poczty Polskiej. Niedawny protest, który sparaliżował pracę tej instytucji, przyczynił się do tego nieznacznie. Tu i bez strajku wszystko odbywa się w żółwim tempie. Akurat zaczęła się akcja protestacyjna, kiedy we Wrocławiu przyjmowałam się do pracy. Jako panienka z okienka. Na dzień dobry dano mi do podpisania ponad 20 stron papieru. I tylko jedna z nich to umowa o pracę. Inne to lojalka w sprawie tajemnicy pocztowej (nie zdradzać) - podpis, dwa dni wolne w roku z powodu choroby dziecka - podpis, obwód kołnierzyka, długość spodni do przyszłego mundurka… - podpis, podpis, podpis. Obiegówka - 10 poniemieckim budynku z czerwonej cegły przy ul. Krasińskiego znajduje się serce dolnośląskiej poczty: dyrekcja, kadry, księgowość, zarządzanie bezpieczeństwem, centrum logistyczne, a nawet przychodnia. Trzy tysiące metrów powierzchni biurowej. W każdym pokoju siedzi po kilka znudzonych pań w średnim wieku i popija kawę. Inne już piły albo będą piły, bo snują się po korytarzach z pustymi kubkami. Kadrowe, księgowe, sekretarki i szeregowe pracownice dyrektorów. Każde z takich centrów (np. logistyki czy obsługi finansowej - w sumie dziewięć) ma w kraju po 14 oddziałów. Poczta Polska jest jak gigantyczny dyliżans bez kół. Zatrudnia 100 tys. ludzi, z czego większość to administracja. Na 24 tys. listonoszy przypada 75 tys. innych pracowników. Jeszcze nie zaczęłam pracy, a już jestem poirytowana i zmęczona. Na razie nie wiem jeszcze, czym to wszystko pachnie. Wiem tylko, że zarobię 1500 zł brutto. I że będę obsługiwała klientów w niewielkim urzędzie przy ul. Hallera. W pięknej, willowej pierwszy dzień. Przychodzę do pracy na (poczta otwiera się o ale już przed drzwiami stoi kolejka. Na razie naczelnik nie pozwala mi siadać przy komputerze, bo nie znam programu. Mam się przyglądać i uczyć. To się przyglądam. W jednym okienku siedzi Renia. Przez całe życie była krawcową. Umiała uszyć wszystko, od firanek po majtki. - Mam już dorosłe dzieci i alergię na materiał. Nie mogłam już dłużej szyć - mówi mi przy śniadaniu. Skończyła zaocznie liceum i mogła przyjść na pocztę. Tu średnie wykształcenie wystarczy. W drugim okienku obsługuje Mag-da. Przyszła na odsiecz z innej placówki. Niestety tylko na dwa dni. Skończyła administrację. Jest bystra i gdyby nie ona, ludzie podłożyliby pod pocztę ładunek wybuchowy. Dziś uczę się wydawać listy. Klient podaje awizo, a ja biegnę z nim do pojemników z przesyłkami. Sześć niewielkich - na zwyczajne listy. I dwa wielkie kosze jak na bieliznę na przesyłki formatu A4 i te cięższe. Każdy list to kilka minut przewracania między kopertami. Biegam jak Renia grzebie się przy każdej wpłacie. Program się wiesza. Renia klika i nic. - No co tu się dzieje, ja nie wiem, o co chodzi! - powtarza głośno, żeby wszyscy słyszeli. Że to nie jej wina, tylko coś niedobrego dzieje się z komputerem. Ale kolejka zaczyna falować. I krzyczeć. Bo za długo czeka. Trzęsą mi się ręce. Nie mogę znaleźć kolejnego listu. Nigdzie nie ma. Przy okienku stoi staruszka o kulach. Jak jej powiedzieć, że przyszła na próżno. - Pani naczelnik, nie ma listu - Sprawdź, może już ktoś odebrał...Ślinię palec i zaczynam przeglądać stos karteczek. Jedna, dziesiąta, pięćdziesiąta. I znów palec do ust. Każda karteczka ma swój numer, który powinien odpowiadać temu zamieszczonemu na awizo. Jest. Lecę do Córka odebrała. O, tu jest A to czemu ja znajduję w skrzynce kolejne awizo - trzęsie się Nie wiem, proszę pani, bardzo przepraszam, że tak wyszło... Staram się być uprzejma. Taka sytuacja powtórzy się wielokrotnie. Jedni machną ręką, inni będą krzyczeli. Że po co listonosz wrzuca do skrzynki coś, co już zostało odebrane. Nie wiem po co. Paranoja. Wychodzę z pracy o Na szczęście nie muszę pisać sumariusza (kartki z zestawieniem listów i pa-czek, które zostają na poczcie na koniec dnia). Renia mówi, że niedawno wyszła przed 23. Szkolenie BHP. Specjalista od bezpieczeństwa pocztowców opowiadał o zagrożeniach. - No wiecie, jak okradną listonosza, to on nigdy nie może powiedzieć policji, ile mu zginęło. Tajemnica pocztowa się mówi. Bo jak się coś do policji przedostanie, to i media się dowiedzą. I wtedy nalot na pocztę gotowy. A od spraw poczty są służby wewnętrzne - tłumaczył mętnie. Potem się dowiem, że to tzw. straż pocztowa, która "działa trochę jak policja". I że policja ją szkoli. - No. Musicie wiedzieć, że napad składa się z trzech elementów - kontynuował behapowiec. - Wywiadu bandyckiego, napadu właściwego i ucieczki z miejsca napadu. A niektórzy muppet show sobie z poczty robią! Tymczasem to praca niebezpieczna i odpowiedzialna. Tu, gdzie pani idzie, były dwa napady - zwraca się do mnie. - Dwa, rozumie pani?! Niech pani dobrze słucha, co ja mówię. No. A jeszcze kiedy indziej to listonoszce na klatce schodowej wbili nóż w plecy po rękojeść, że trzonek odpadł, a ostrze w plecach zostało. Chcieli pieniądze zabrać, ale nie oddała. Dostała odznaczenie od Kwaśniewskiego. Wyleczyła się i wróciła do zawodu. Na koniec szkoleniowiec poinformował, że o przyciskach alarmowych, których należy użyć w razie napadu, my, asystentki, dowiemy się od swoich naczelników. Kolejny dzień. Znów tłum ludzi stoi nieruchomo. A w nim kobieta, która chce kupić znaczki. No, ale nie wie, że każdy durny znaczek trzeba wbić w komputer. Jeśli kasjer o tym zapomni, będzie miał manko. Kobieta czeka w kolejce od 15 minut i wścieka się z francuskim akcentem. A ja nie mogę jej obsłużyć. Bo Renia w tym czasie powolutku, po jednej cyfrze, wstukuje wpłatę za mieszkanie. Na drukach i rachunkach są kody kreskowe. Ale tylko kod tepsy po przyłożeniu do czytnika wprowadza wszystkie dane abonenta do systemu. Resztę druków trzeba wpisać "na piechotę".Klientka Reni ma na moje oko z siedem wpłat. Stoi w okienku jak strach na wróble, bo Renia mocuje się z nimi ponad pół godziny. Kiedy więc zaczepia mnie mężczyzna, który chce tylko kupić kopertę bąbelkową, zaczynam w duchu wyrywać sobie włosy z głowy. Bo sprzedaż koperty jest podobną katastrofą, jak kupno znaczka. Też trzeba ją wprowadzić do komputera. A nie da się jednocześnie robić wpłat i kodować sprzedaży. Taki prymitywny jest program pocztowy. Zresztą koperty i tak nie ma. - Jak to nie ma! - wrzeszczy klient. - Papierosy są, skarpety są, jest sól kąpielowa, a kopert nie ma?!Nie ma. Wychodzę z nerwów na zaplecze. Wprowadzenie komputerów - paradoks, jakiego nie spotkacie w innym kraju - spowolniło działanie poczty chyba o Kiedyś wystarczyło wypełnić druki ręcznie, odedrzeć klientowi dowód wpłaty i gotowe. Albo wziąć pieniądze i dać znaczek. Teraz pracy jest dwa razy więcej. Bo trzeba wypisać papierki, a potem wszystko jeszcze raz wprowadzić do komputera. Co i tak nie chroni poczty przed tzw. łańcuszkiem - wyjaśniła mi koleżanka, która kiedyś pracowała w okienku. "Łańcuszek" to pracownicy, którzy kombinują. Klient robi opłaty, pracownik datownikiem podbija, oddaje klientowi odcinek, ale nie wpisuje tego do komputera. I pożycza sobie pieniądze, jeśli ma taką potrzebę. Oddaje wtedy, kiedy ma. Albo wcale. - To nagminne - kwituje koleżanka. - Sprawy wychodzą, kiedy np. firma gazowa przysyła ludziom zawiadomienie, że nie zapłacili. A jeśli ktoś wyrzucił odcinek, to umarł w butach...Na poczcie trzeba przyjąć listonoszy wracających z rewirów. Odebrać od nich listy, policzyć, podbić. To przesyłki, które nie zastały w domach adresatów. Roznoszone są zwykle między 10 a 15, kiedy większość z nas jest w pracy. To dlatego potem musimy stać w kolejkach na poczcie. Ale na poczcie też się na listonoszy psioczy. Wypełniają awizo tak, że trudno potem znaleźć przesyłkę. Nazwisko przekręcą, adres też. Rzadko który zaznaczy, że przesyłka jest z sądu albo jest wielka (wtedy wiadomo, że leży w koszu na bieliznę). Do urzędu wpadają wściekli, że za dużo pracy, że strajk gaśnie: "Nic nie wskóramy, tylko zwali się nam kilka tysięcy listów z całego tygodnia i będzie się można zesrać. I co to za strajk! Przedszkole, kurwa! Jedni strajkują, a inni pracują. Pierdolić taki strajk!". Zrozumiesz listonosza tylko wtedy, kiedy weźmiesz torbę i pójdziesz z listami. W re-wir zabrał mnie ze sobą Tomek. Nosi listy ponad 20 lat. W dzielnicy kamienic. Po sześć pięter każda. Bez windy. Po kilku bramach już nie widziałam schodów. Tomek - wysoki, szczupły, spocony jak mysz, szedł na każde piętro. - Jak listonosz widzi, że ma klienta wyżej drugiego piętra, to zostawia awizo. Nie wchodzi. Z lenistwa, braku sił i czasu. Ja wchodzę. Chyba jestem umysłowo chory. Widzę w kliencie człowieka. Kiedyś mogłem spędzić z nim więcej czasu, bo było mniej listów. Ciasteczka, kawusie, obiadki... Pewna pani miała w oknie zamontowane lustereczko. Jak szedłem, to mnie w nim widziała. Zawsze czekały na mnie kanapki i gorąca herbata. A dzisiaj na głodniaka po kilkanaście godzin... Tej pani w końcu umarły dzieci i mąż. Był esbekiem. Sąsiedzi się cieszyli, że do ziemi poszedł. I staruszka tak się załamała, że przestała z domu wychodzić. Dzwoniła do mnie na pocztę: "Pan przyniesie mi chleba i jajek". Niedawno ją odwiedziłem. Herbata i kanapki czekały. - Tyle lat w jednej dzielnicy, z ludźmi przy radości, smutkach... Kiedyś klientowi urodziło się dziecko. In vitro. Nie u nas - w Szwecji. Dostał telefon, że zdrowe. Postanowiliśmy to opić. Wziąłem dzień wolny. Minął tydzień i dziecko zmarło. "Niepotrzebnie piliśmy" - mówił mi załamany. Przeżyjesz, ja na to, wszystko da się przeżyć. Wy-chodzę z bramy, patrzę - leci. Nawet nie zdążyłem zamrugać - Tomek przerywa. Jest zły, że o tym opowiada. - Kogo to obchodzi? - patrzy na mnie. - Czy ktoś w ogóle wie, jaka to praca? Może powinien był temu chłopcu powiedzieć, że jego pierwsze dziecko też umarło? I że można nauczyć się z tym żyć? - Nie umiałem się pozbierać po jego samobójstwie - kończy opowieść. - Poszedłem na zwolnienie. Kil-ka miesięcy później ktoś znów spadł na ziemię. Tuż przede mną. Dalej roz-nosiłem listy. Stępiła się moja wrażliwość. Niedawno w końcu nogi mi wy-siadły. Ale jak wróciłem z wolnego, to ludzie się cieszyli jak dzieci. Tomek mówi, że od pięciu lat było na poczcie może ze 100 zł podwyżki. Zarabia z wysługą lat, rodzinnym i premią 1500 zł na rękę. Ale premię ma rzadko, więc wychodzi 1300. - Dwa lata temu uznaliśmy, że strajkujemy. Wtedy jeszcze nosiliśmy reklamy - wspomina. - Moja torba ważyła prawie 30 kg. Urywało ramię. Nakręciliśmy resztę listonoszy, ale się przestraszyli. I było tak, jak teraz. Część strajkowała, a część nie. Bo oni niby się z nami solidaryzowali, ale chodzili wypłacać emerytury. Dla końcówek. A z końcówek można uzbierać i drugą pensję. Ale mają tak tylko starzy listonosze. Nowy dostanie same polecone. Renia pracuje zawsze przy biurku, na którym ktoś wymalował: "Tylko spokój cię uratuje". I faktycznie - nigdzie się nie śpieszy. Może dlatego, że boi się pieniędzy. W urzędzie nie ma li-czarki do banknotów, więc każdy papierek trzeba policzyć, śliniąc palec. - Kiedyś liczyłam tak przez dwie godziny, bo ktoś przyniósł 100 tys. - opowiada moja pocztowa znajoma. - Ludzie czasem wolą omijać banki, bo na koncie mają komornika. Kolejka ugotowała się na twardo. Nasza też się gotuje, bo nie ma już Magdy. Taka jedna Magda warta jest więcej niż cztery Renaty. A obie zarabiają tyle samo! Zostajemy z Renią we dwie. Naczelniczka często rozmawia przez telefon i nie wychodzi z zaplecza. Od dzisiaj działa awaryjnie jedna sortownia, zalewa nas potop kopert. Zaczynam ewidencjonować listy. Każdy list, którego nie dostarczył listonosz, trzeba wpisać do komputera: imię i nazwisko adresata, ulicę, numer domu i erki (to pasek naklejony na kopertę, z literą R i rzędem dziewięciu cyfr). Wpisuję tak prawie 200 listów. To 1800 cyfr. Troi mi się w oczach. Walę enter, a komputer się zawiesza. Komputery na tej poczcie wyglądają tak, jakby miały się za moment rozpaść. Potem drukarka (atramentowa, bo papier jest z kalką - na poczcie wszystko musi mieć kopię) drukuje dowody odbioru. Na każdej kartce A4 pięć dowodów. Kartki trzeba podrzeć na 200 pasków. Każdy pasek to człowiek, który przyjdzie po list. Musi się na nim podpisać, a ja spiszę numer dowodu i podbiję. Przykładam więc wyszczerbioną linijkę do kartek i drę. Paski przypinam do listów, które segreguję według ulic i wkładam do koszy. Kobieta z kolejki krzyczy: - Dwie jesteście i tylko jedna przy okienku?! Do niczego się nie nadajecie!Czarna godzina nadchodzi koło południa. Kończą się pieniądze. Nie do-wieziono gotówki. Dlaczego? Tajemnica pocztowa. Ludzie, którzy stali po emerytury i renty, wściekli lub zrezygnowani odchodzą z Będzie pani musiała trochę po-obsługiwać w okienku - mówię do naczelniczki. Ma kwaśną minę. Najchętniej rzuca na żer ładna blondynka domaga się przesyłki, której ciągle nie Jak nie ma, to nie wyczaruję! Jest strajk! - złości się Jest strajk - powtarza Renia. Wypowiedzenie składam po tygodniu. W centrali nikt się nie dziwi, że robię to z dnia na dzień. Mało kto chce katować się za psie pieniądze. A ci, co zostają, uczą się sprytu. - Jest na poczcie premia uznaniowa. Jak się sprzeda znaczki, długopisy itp., to dostaje się niewielki procent. Lepiej wetknąć klientowi lokaty Banku Pocztowego - opowiada mi znajoma. - Nasza koleżanka wzięła z banku kredyt i założyła tych lokat 100, na znajomych. Minimum wpłaty na lokatę to 1000 zł. Za każdą poczta płaci 20 zł brutto premii. I ona dostała dwa tysiące ekstra. Potem lokaty zlikwidowała. Ostatni raz jadę do urzędu. A tam jak w oblężonej twierdzy. Nie ma czasu ani na śniadanie, ani na siku. Listonosze przynoszą coraz więcej listów. Strajk zawieszony. Dziękuję Bogu, że mnie tu nie będzie, kiedy spadnie kilka tysięcy przesyłek. - Po ostatnim strajku dyrekcja przysłała do pomocy pracowników administracji - mówi z przekąsem naczelniczka. - Wpisał taki kilka listów, zobaczył że już i zabrał się do domu. A my siedzieliśmy po paczki. Każdą numeruję i wpisuję w arkusze tabelek. Renia co chwilę biega do naczelnika po pieniądze. Dziś taki dzień, że ludzie pobierają emerytury, zwroty podatku z urzędu skarbowego, a asystent nie może mieć w okienku więcej niż 2 tys. złotych. - Ktoś z państwa ma może awizo? - pytam. Podchodzi blondynka. Znam ją z widzenia. - Od dwóch tygodni czekam na paczkę - mówi. - Z USA. Patrzę - jest. Przyszła w ubiegłym tygodniu. Ale Renia, która obsługiwała tą panią, jakoś jej nie znalazła. Idę z paczką do okienka na miękkich nogach. - Wie pani, te strajki... - tłumaczę, nie patrząc jej w oczy. - To była sukienka na ślub córki - mówi. - Czekałyśmy do ostatniej chwili. Córka wczoraj wyszła za mąż. W całym tym zamieszaniu naczelniczka nie pokazała mi, gdzie w razie napadu są przyciski alarmowe. Przecież i tak poczta broni się głównie przed klientami. [email protected] Jak złożyć wniosek do komornika? Po wyborze właściwego komornika należy złożyć do niego wniosek o osobiste i bezpośrednie doręczenie przez komornika sądowego pozwanemu: pozwu o zapłatę / wniosku o zawezwanie do próby ugodowej / wniosku w trybie nieprocesowym; pisma przewodniego sądu z pouczeniem dot. odpowiedzi na pozew.
Jak wygląda praca KOMORNIKA? – 7 metrów pod ziemią Praca jest naprawdę stresująca, jest też niebezpieczna. Strony nas opluwają, wyzywają, traktują jak złodziei, traktują jak jakąś mafię. Ja nie jestem po to, żeby niszczyć ludzi. Ja mam za zadanie wyegzekwować pieniądze dla wierzyciela. Siedzi w więzieniu za zabójstwo i on mi pisze listy, że jeszcze mu zostało 15 lat, ale po tych 15 latach jak wyjdzie, to ja będę pierwszą, którą dopadnie. Pomimo trudności jakie niesie ten zawód, pomimo przeszkód, widzę jeszcze sens w wykonywaniu tego zawodu. Badania pokazują, że komornicy to jedna z najbardziej znienawidzonych grup zawodowych w Polsce. Ty wykonujesz ten zawód od 12 lat. Lubisz swoją pracę? No chyba cię zaskoczę tym, co powiem, ale lubię swoją pracę. Badania rzeczywiście są takie, że jest w grupie najbardziej znienawidzonych zawodów, z tym że nie jest na pierwszym miejscu. Jesteśmy za nauczycielami i za jeszcze innymi zawodami. Lubię swoją pracę, bo widzę sens tej pracy. Komornik jest może znienawidzonym zawodem, ale to wynika z jakiegoś niezrozumienia naszego zawodu. Ludzie źle pojmują. Widzą tylko w kontekście dłużnika, tego biednego, a przecież po drugiej stronie stoi ktoś, kto czeka na te pieniądze, komu te pieniądze się należą, komu trzeba oddać. To niejednokrotnie jest dziecko, które czeka na alimenty. Pracownik, któremu pracodawca nie zapłacił pieniędzy, czy przedsiębiorca, który traci płynność finansową przez to, że ktoś go oszukał i nie chce mu zapłacić. Ja lubię swoją pracę, daje mi wiele satysfakcji, bo pomimo trudności jakie niesie ten zawód, pomimo przeszkód, widzę jeszcze sens w wykonywaniu tego zawodu. Widzę sens wtedy, kiedy dostaję od pani Krystyny co roku kartkę z życzeniami za sprawne ściąganie alimentów, z życzeniami na święta. Pani Krystyna to? Pani Krystyna to jest matka dziecka. Pani Krystyna co roku przesyła mi na święta kartkę i życzy mi wszystkiego najlepszego, jednocześnie dziękując za szybkie ściąganie alimentów. Rozumiem, że pomogłaś jej ściągnąć alimenty od ojca? Od ojca dziecka, który nie płacił. Także praca mi daje wiele satysfakcji i tak jak mówię, widzę sens w tej pracy. Domyślam się jednak, że są także sytuacje, kiedy nie do końca jesteś zadowolona, nie do końca jesteś szczęśliwa. Jakie są nieprzyjemne aspekty pracy, jaką wykonujesz? Praca jest naprawdę stresująca, jest też niebezpieczna. Ten stres, pomimo tego, że pracuję w zawodzie kilkanaście lat, nie maleje z upływem czasu, no może mam jakieś techniki opanowania go i radzenia sobie z nim. Jest parę grup sytuacji, które mi przeszkadzają w wykonywać dobrze ten zawód. Jakie to są sytuacje? To jest to, że ilekroć byśmy się nie starali, ja i moi koledzy, którzy na co dzień uczciwie, dobrze, rzetelnie wypełniamy swoje obowiązki, ilekroć byśmy nie dawali z siebie wszystkiego, żeby jednak dobrze to wykonać, zawsze jesteśmy opluwani, zdarzają się takie sytuacje, w których strony nas opluwają, wyzywają, traktują jak złodziei, traktują jak jakąś mafię. Rzeczywiście w naszym zawodzie są osoby, które nie powinny były się znaleźć, są osoby, które robią nam dużo złego i dzięki, „dzięki” w cudzysłowie mówiąc, pracy nim, to my cierpimy z tego powodu, przez jakieś nieudane, czy przez jakieś egzekucje bezprawne, ale ludzie starają się... Ten stereotyp się cały czas za nami ciągnie. Jakich interwencji, jakich egzekucji nie lubisz najbardziej? Jakie to są sytuacje? Nie ma takiej sytuacji, że ja „lubię”, „nie lubię”. Wydaje się, że powinnam powiedzieć, że eksmisji na przykład nie lubię najbardziej, bo wyrzuca się z domu człowieka. tymczasem ja w zeszłym roku prowadziłam całe trzy eksmisje, tylko tyle miałam spraw. I w dwóch z tych trzech spraw osoby, które były eksmitowane... Jeden mężczyzna to była osoba, która znęcała się nad rodziną. To był alkoholik, znęcał się nad rodziną, on miał orzeczoną tą eksmisje, tak naprawdę bez lokalu zastępczego, przez to, że od lat się nad rodziną, nad dziećmi, nad żoną znęcał. Druga eksmisja to była... Czyli eksmitując faceta, właściwie ratowałaś...? Można tak powiedzieć. ... kobietę i dzieci. Ludzie mi na klatce schodowej dziękowali. Za to, że go wyrzuciłam, bo robił dużo złego, nie tylko dla tej rodziny, ale dla wszystkich mieszkańców. A dwie pozostałe? Imprezy, libacje. A dwie pozostałe, to była osoba, która tak naprawdę dostała pomieszczenie tymczasowe... Zajęła samowolnie lokal, dostała pomieszczenie tymczasowe, które standardem było lepsze niż to dotychczas zajmowane. Mniejsze, ale czyste, wymalowane, z wymienionymi oknami. Długo czekała, nie chciała się wyprowadzić, nie chciała opuścić lokalu, miała orzeczoną eksmisje, ale z gminy dostała tak naprawdę ten lokal lepszy. No dobrze. A czy są w takim razie sytuacje, kiedy przykładowo jedziesz na miejsce, widzisz biedę, widzisz głód, widzisz nieszczęście, no i trzeba zająć telewizor, zająć lodówkę, być może inny sprzęt i po ludzku boli cię serce, a musisz. Tak, no muszę. Muszę zająć to, co podlega zajęciu. To, co ma wartość rynkową. Nie zajmuje rzeczy, które mają wartość wyłącznie emocjonalną dla ludzi, a nie mają wartości rynkowej. Czyli co to jest? To trzeba odróżnić. Nie wiem, zwierzęta, piesek, psy. Hodowcy, który sprzedaje, który handluje tymi psami, można zająć. Jeżeli pies jest członkiem rodziny i ma wyłącznie wartość emocjonalną, mimo tego, że on w świetle polskiego prawa podlega obrotowi handlowemu, można go sprzedać, takich rzeczy się nie zajmuje. Tak samo jak ktoś jest biedny. Nie płaci za prąd, za wodę, to znaczy, że on nie ma z czego płacić. Jemu też należy się minimum socjalne. Nie wszystkie rzeczy podlegają zajęciu, są rzeczy tak jak telewizor... Sąd najwyższy wyraził się, ale to już paręnaście, parędziesiąt lat temu, że telewizor kolorowy podlega zajęciu, a czarno-biały nie podlega zajęciu. No czasy się zmieniają, rzeczywistość zmienia się. Jak kupujesz telewizor, wychodzisz ze sklepu, to on natychmiast traci połowę swojej wartości. Takie rzeczy, które mają wyłącznie wartość emocjonalną i które stanowią podstawowe sprzęty, podstawowe przedmioty służące w gospodarstwie domowym, komornik nie ma prawa zająć. Ale miałam taką historię... Przypomniała mi się, taka historia... Poszłam na te czynności egzekucyjne do starszej kobiety, która miała 100 tysięcy kredytu. Wzięła ten kredyt wraz ze swoim mężem, po to, aby pomóc córce. Córka przyrzekła, że będzie spłacała kredyt, oczywiście nie spłacała, bank wypowiedział, groziła jej sprzedaż mieszkania. Poszłam zobaczyć, co w tym domu jest, jakie ma sprzęty. No oczywiście to było wszystko typowe, nie podlegało nic zajęciu. I pytam: „Czy macie jakieś telewizory? Czy macie to? Czy macie tamto?”. Chodzę po domu, a jedno pomieszczenie było zamknięte i taka wnusia siedzi tej babci i mówi: „Proszę pani, w tym zamkniętym pokoju babcia ma nowy telewizor. Proszę tam wejść. My tam mamy nowy telewizor”. Ale babcia, no specjalnie chyba chciała ukryć, żeby nie zajmować. Okazało się, że to był nowy, ale wartości nie miał żadnej, bo był po prostu kupiony z drugiej ręki. Z telewizorem sobie wyjaśniliśmy. Kolorowy można zająć, czarno-białego już nie. A lodówka? Jeżeli to jest podstawowy sprzęt gospodarstwa domowego, no ale lodówka jest. Lodówka, pralka, kuchenka gazowa, kuchenka elektryczna... No to też zależy jaka lodówka. Jeżeli jest lodówka wypasiona z jakimś tam... Która kosztuje, nie wiem 10 tysięcy, no to nie uważam, żeby to był sprzęt, który jest niezbędny do egzystencji rodziny. Wtedy taką lodówkę można zająć, a w zamian za to, nie wiem, kupić tańszą. Zdarza się, że słyszymy w mediach informacje o bezdusznych komornikach, którzy właśnie jednak, no czy to tę lodówkę, czy to ten telewizor, czy piekarnik zajmują i zupełnie nie mają skrupułów, a czasem zajmują rzeczy w ogóle nie należące do dłużników, zdarzają się błędy, pomyłki. Czy tobie zdarzyła się może jakaś taka pomyłka? Sytuacja, kiedy jednak po czasie doszłaś do wniosku, że fajnie było by postąpić nieco inaczej? Nie, jeżeli chodzi o decyzje, to z decyzyjnością chyba nie miałam żadnych wpadek, natomiast oczywiście, że zdarzyły mi się pomyłki, wszystkim zdarzają się. Pamiętam sytuację, w której zajęłam pensję osoby, która nie była dłużnikiem. To znaczy, mam takie przemyślenie, że w naszym zawodzie te błędy są naprawialne, tylko im szybciej błąd wychwycisz i chcesz naprawić, tym mniej krzywdy ten pokrzywdzony dozna, mniejszą ma wyrządzoną szkodę. Ja zupełnie przez przypadek... To były czasy, kiedy na tych wyrokach, na tych nakazach zapłaty, nie było peseli. Teraz obowiązkowo musi być, oprócz imienia i nazwiska dłużnika, pesel, co eliminuje większość pomyłek. Więc zajęłam pensje wysoko postanowionemu urzędnikowi w mieście, który nie był dłużnikiem, ale miał takie samo imię i nazwisko jak dłużnik. Czyli to był taki czeski błąd? To była pomyłka, czeski błąd, ale pan oczywiście przybył do mnie, no natychmiast mi wypunktował mój nieprofesjonalizm, po czym zażądał, żebym ja go oficjalnie w urzędzie, z kwiatami przeprosiła. Jeżeli to miało zrekompensować jego szkodę, to oczywiście, że to zrobiłam. Ja nie traktuje mojej pracy ambicjonalnie. Oczywiście, że to zrobiłam. Ale później mi wyjaśnił, że on wie, że jest taka sytuacja, że w mieście, w którym mieszka, jest osoba o takim samym imieniu i nazwisku, która ma tylko i wyłącznie długi, niczego nie ma i on tak naprawdę... To nie jest jego pierwsza sytuacja. Musi się tłumaczyć na stacji benzynowej, że to nie on zatankował i odjechał. Policjantom, że to nie on zrobił to i tamto, a teraz jeszcze komornikowi, sądowi także... Wyjaśniliśmy to. No, ja myślę, że każdy komornik ma jakąś wpadkę, jakiś taki błąd, z tym, że no mówię, to jest im szybciej to wychwycisz i chcesz naprawić, tym jest to naprawialne. Zdarza się, że ludzie proszą cię o litość? Oj, ludzie biorą mnie i na litość, i na strach. Ludzie to tak jak mówię... Ze mną, z komornikiem czy wierzycielem zawsze można się dogadać, jeśli przedstawi się konkretną propozycję. To nie jest tak... Okej przyjdziesz, nie chcesz, żebym ci zajmowała pensji, dobrze rozumiem, bo wstyd w zakładzie pracy, bo różne rzeczy. Płacisz mi w ratach ustalonych, ale no ja muszę mieć coś w zabezpieczeniu. Czy jakiś samochód zapisać czy jakiś inny majątek. Też z drugiej strony jest ten wierzyciel, który oczekuje na pieniądze. Ludzie czasami tego nie rozumieją. Przychodzi do mnie parę miesięcy temu pan, tato, który od lat alimentów nie zapłacił. Sprawa z 2012 roku. I tylko dlatego przyszedł, że chyba zapomniał, podjął pracę, ja sprawdziłam w ZUS-ie, zajęłam wynagrodzenie. I natychmiast mi rzuca papierami, że jemu się nie opłaca pracować, że ja muszę mu to wszystko zwolnić, bo on inaczej w życiu nie będzie pracował. No to... No jak ja mam z takim człowiekiem rozmawiać? Czy też przedsiębiorca. Miałam taką sytuację: przyszedł i mówi, że on wykonywał robotę budowlaną dla spółdzielni, a ja oczywiście zajmowałam należności z faktur na poczet długu, 50 tysięcy ludziom nie oddał, że on przestaje właśnie wykonywać roboty, dogaduje się ze spółdzielnią, kombinują, żeby przepisać firmę na córkę i nigdy w życiu nie dostanę złotówki. No to nie. Wyszedł, po dwóch, trzech miesiącach przyszedł i mówi, że jednak on już tak żyć nie może. „Dogadajmy się”. Ale tu przedstawił mi kosztorys: „Tyle i tyle, i tyle będą mnie kosztowały prace, tyle mi spółdzielnia zapłaci, proszę mi 30 proc. zwolnić na pracowników, na materiały budowlane”. No i to jest jakieś rozwiązanie. No przecież ja nie jestem po to, żeby niszczyć ludzi. Ja mam za zadanie wyegzekwować pieniądze dla wierzyciela, ale ten człowiek niech pożyje jeszcze, to nie jest tak. Czyli można się z tobą dogadać? Można się, myślę, z każdym dogadać. Przyjść, opowiedzieć. Jeśli ma się konkretną propozycję, to można się z każdym dogadać. To jest taki stereotyp, że jak komornik, to już po prostu absolutnie nie można z nim porozmawiać. Też jest taka otoczka wokół naszego zawodu. Moim zdaniem nieuprawniona. Moim zdaniem każdy mówi, czy większość mówi, o mafii komorniczej, o złodziejach, o takich, a potem przychodzi taka kobieta do kancelarii i mówi: „Ja całą noc nie spałam, a można z panią porozmawiać, a ja całą noc nie spałam”. Wspomniałaś o tym, że ta praca bywa niekiedy niebezpieczna. Dosłownie niebezpieczna. Jakie sytuacje miałaś na myśli? Oj, kilka takich sytuacji miałam. Kiedy rzeczywiście obawiałam się o moje życie czy może o swoje nierozsądne postępowanie. To było zaraz na początku jak zostałam komornikiem. Miałam koleżankę, która dwa tygodnie była komornikiem, miała bardzo niebezpieczną eksmisję, wiedziała, że może być niebezpieczna, wezwała policję, ochronę do asysty i rzeczywiście dłużnik rzucił się z kosą na te wszystkie osoby. Oczywiście tam do niczego, na szczęście, drastycznego nie doszło. Ja natomiast miałam kiedyś taką sytuacje będąc młodym komornikiem: dostałam wniosek o zajęcie stada krów. Trzeba było zwrócić 150 tysięcy, zajęcie stada krów. To ja mówię: „Dziewczyny, w kancelarii zarejestrujcie mi tę sprawę, przygotujcie dokumenty, biorę teczkę, dzisiaj pojadę, zrobię to, załatwię, bo to taka nietypowa sprawa”. Więc pojechałam wieczorem, to była wczesna wiosna, koło 19, a to jeszcze był taki okres, kiedy nie wiem czy pamiętasz, ale była taka sytuacja niestety nieszczęśliwa, że zabito młodą kuratorkę, która miała pod opieką mężczyznę i ten mężczyzna chyba tę kuratorkę zabił podczas właśnie wykonywanej pracy. Czyli twoja czujność była wyostrzona. No powinna być właśnie, ale nie była jak zaraz się okaże. Więc ja przybyłam tam na miejsce, pod adres, pod którym miałam zająć te krowy. Patrze się, taka mała chatka, małe pomieszczenie, ciemno, kobieta stała przy kuchni, tak mieszała w takim garze wielkim ziemniaki, gdzieś w izbie dostrzegłam trzech mężczyzn siedzących na kanapie, no i mówię, że „ja, tu legitymacja, jestem po to i po to. Który to pan dłużnik?”. Podnosi się rosły chłopak i mówi, że to właśnie on. „Ja tu przyszłam zająć stado krów”. „No, ale ja zapłacę te pieniądze”. Ja mówię: „No panie, to by musiał pan teraz zapłacić”. On mówi: „Dobrze, ja zapłacę. Wstawajcie chłopaki”. Chłopcy się podnieśli, a on podnosi wersalkę i wyciąga mi 100 tysięcy. Z wersalki? Z wersalki. Mówi: „Ja dzisiaj tylko tyle mam, jutro te 50 przywiozę”. Ja nie wiedziałam, czy mam się odwrócić i uciec, czy te pieniądze liczyć, czy pieniądze są prawdziwe czy nie, a byłam sama na czynnościach. Także to jest tak, jak mówię... Jak się zachowałaś? Wzięłam, przeliczyłam, spakowałam do torebki, ale później tych... Nie mogłam ostudzić emocji. Zamiast wrócić do domu pojechałam na kolejną czynność do kolejnej pracy. Wszystko dobrze się skończyło, rzeczywiście ten chłopak przyniósł mi dzień później. On miał dobre intencje, on te pieniądze gdzieś tam miał przygotowane chyba, ale nie wiem zapomniał, nie zapłacił, odwlekał to jakoś w czasie. Tylko że później sobie tak pomyślałam, że to jest taka pierwsza zasada. Nigdy nie można samemu jechać w teren. Zawsze trzeba mieć jakiegoś świadka, pracownika, kogokolwiek. No i ja też nie zastanowiłam się nad potencjalnym, grożącym niebezpieczeństwem. Zdarzają się takie sytuacje, ja nawet teraz mam... Dostaję listy od dłużnika, na którym kilka lat temu przeprowadzałam egzekucję. Siedzi w więzieniu za zabójstwo i mi pisze listy, że jeszcze mu zostało 15 lat, ale po tych 15 latach jak wyjdzie, to ja będę pierwszą, którą dopadnie. No oczywiście sprawa ma swój, no może jeszcze nie finał, ale zgłosiłam do prokuratury, bo ja naprawdę boję się, obawiam się. To są takie listy, w których obawiam się, co będzie na za te 15 lat. Ale też są ludzie, którzy nie mówią, nie dzwonią, ale chyba łatwiej napisać jest, chyba łatwiej napisać list z pogróżkami. Po świętach wielkanocnych, kiedy przyszłam do pracy, to dostałam też taki list. „Co jadłaś ty... wczoraj na śniadanie, bo ja nie jadłem nic, ponieważ ty mi wszystko zajęłaś”. To w ogóle było nieprawdą, ale „wiem, że masz dziecko, wiem że masz córkę, wiem że to, tamto”. Także niestety, zdarzają się. Mam nadzieję, że to tylko takie nerwy kogoś i pisanie tych listów pod wpływem emocji i że do niczego nie dojdzie. No muszę mieć nadzieję, każdy z nas musi mieć nadzieję, bo w innym przypadku stracilibyśmy sens wykonywania tej pracy. Czy to jest najwyższa cena, jaką się płaci za wykonywanie tego zawodu? No chyba tak. Ale mimo wszystko jednak ten zawód... Tu przeważa to, że ten zawód przynosi mi satysfakcję, że ja lubię swoją pracę. Takie przypadki to są przypadki pojedyncze, a zdecydowanie więcej przypadków jest pozytywnych, więcej historii kończy się pozytywnie. Kończy się tym, że jak mówię, ludzie okazują mi wdzięczność, okazują mi zrozumienie, a nawet ci, którzy byli dłużnikami, czasami wracają i są po tej drugiej stronie. „Pani tutaj kiedyś ze mnie egzekwowała. Proszę teraz, żeby mi pani ściągnęła dług”. A czy w tym zawodzie płeć ma jakiekolwiek znaczenie? Czy to, że jesteś kobietą, jest dla ciebie ułatwieniem? Czy być może przeciwnie: jest ci ciężej? W tej chwili kobieta komornik nie robi wrażenia. Co trzecia z nas to jest kobieta. Natomiast kilkanaście lat temu to rzeczywiście wrażenie miało. Teraz tak się zastanawiam... Kontrowersje jakieś to tylko budzi nazwa. Czy powinno się używać żeńskiej końcówki czy nie. Czy to jednak „pani komornik” czy „komorniczka”, czy „komornica”. Komornica to rodzaj grzyba, zapewne jadalnego znając życie. Tutaj żarty żartami, ale jeszcze kilkanaście lat temu to rzeczywiście dziwiło i rzeczywiście wzbudzało emocje. Ja zostałam komornikiem mając niepełne 30 lat i pamiętam, jak przyszłam do kancelarii, to przyszło do mnie dwóch adwokatów złożyć wniosek, prosić o przeprowadzenie egzekucji, ale tak patrzą na mnie i wycofują się powoli w jakiś taki zawoalowany sposób, że oni może tu innym razem przyjdą, że może pójdą tutaj do kolegi, ale ja pytam „o co chodzi?”. No więc dowiedziałam się, że „wie pani, z całym szacunkiem, ale ten dłużnik niczego nie ma, jego trzeba tylko postraszyć”. No, ale jakbym miała straszyć, to bym się na Zamku Czocha zatrudniła. Moja praca nie polega na straszeniu. Też z pełnym szacunkiem powiedziałam: „panie mecenasie, także tutaj chyba żeśmy się nie zrozumieli”. No miałam też taką zabawną sytuację. Pewnego dnia przyszedł do mnie dłużnik, który miał zapłacić, nie pamiętam, za wodę i za prąd, niewielką kwotę, 300, 500 złotych, i mnie przekonywał, że on nie powinien płacić, że to nie jest jego wina, że licznik był nie taki, że był nie tak założony, że nie działał czy za mocno działał, czy ktoś źle spisał ten stan licznika, więc ja mu tłumaczę, że te wszystkie argumenty, to już za późno na tłumaczenie się, trzeba było tłumaczyć się i zwalczać ten swój obowiązek przed sądem, teraz to już no nie może. Albo się dogaduje z wierzycielem albo płaci, bo ja nie mogę mu w jakiś sposób umorzyć, anulować tego długu, więc on już nie miał absolutnie żadnych argumentów, wstał i mówi: „Niech pani na mnie popatrzy”, był bardzo elegancko ubrany, „czy ja wyglądam na dłużnika?”. To ja też wstałam zza mojego biurka, mówię: „A niech pan na mnie popatrzy. Czy ja wyglądam na komornika?”. Konsternacja i... Co odpowiedział? „A rzeczywiście, rzeczywiście, no to dobra, ja już to zapłacę, kończymy temat”. Monika, bardzo uprzejmie dziękuję za spotkanie. Dziękuje ci za tę rozmowę. Dziękuję również, bardzo było miło.
Sąd wysłał do mnie wezwanie na sprawę spadkową.Nie odebrałem bo od 3 lat nie mieszkam w miejscu zameldowania.Bywam tam tylko czasami.Mieszka tam mój brat który też wyjeżdża co jakiś czas.Jak u niego byłem nic mi nie przekazał o awizie bo sam nic nie wiedział.Po 8 miesiącach dowiedziałem się że sprawa spadkowa odbyła się bez mojego udziału i była tam informacja że
Santander Consumer Bank pozwał Cię do sądu? Myślisz, że to już koniec i musisz płacić? Nic bardziej mylnego! Wygrana w sądzie z Santanderem jest możliwa. Jak to zrobić, aby dokonać sądowego anulowania długu Santander Bank Polska? Trzeba być konsekwentnym i dokładnie przeglądać dokumenty przedkładane przez bank. Może okazać się, że bank może nie mieć żelaznych dowodów na Twój dług. A w sądzie przecież liczą się tylko z Santander nie musi oznaczać, że stoisz na straconej pozycji. Przeciwnie, nasze doświadczenie pokazuje, że z bankiem, chwilówką i firmą windykacyjną można wygrać w sądzie. W efekcie uzyskać sądowe oddłużenie w całości albo w części. Mamy za sobą tysiące procesów i ponad 8000 zadowolonych Klientów. Pomagamy także w sprawach egzekucyjnych. Komornik z Santandera? Na to też mamy radę. Jednak nie każda sprawa kwalifikuje się do pomocy. Chcesz wiedzieć więcej? Przeczytaj koniecznie cały materiał! Spis treściPozew i sądowy nakaz zapłaty – Santander Consumer z Santanderem: sprzeciw złożony i nakaz zapłaty uchylony. Santander Consumer Bank jednak nie daje za wygraną…Wypowiedzenie umowy kredytu – Santander Bank wygrać z Santanderem w sądzie? Z naszą pomocą powództwo oddalone!Santander Consumer Bank sprzedał mój dług do firmy windykacyjnej. Co robić?Komornik z Santander. Jak umorzyć egzekucję?Pozew i sądowy nakaz zapłaty – Santander Consumer związku z tym, że wygrywaliśmy już z bankami w sądzie, jak chociażby z Alior Bank czy PKO BP postanowiliśmy więc również pomóc w batalii sądowej kolejnej osobie. Tym razem na naszej drodze stanęli prawnicy Santander Consumer sądowych przeciwko Santander Consumer Bank prowadziliśmy i prowadzimy nadal bardzo dużo. Wiemy mniej więcej jakie strategie procesowe przyjmuje ten bank oraz czego możemy spodziewać się w dokumentacji załączanej do pozwu oraz w dalszych pismach to zwykle w sprawach sądowych bywa, Santander Consumer Bank składa pozew do sądu rejonowego i okręgowego. W ciągu kilku tygodni od złożenia pozwu otrzymuje nakaz zapłaty. Całe szczęście, że był to nakaz zapłaty w postępowaniu upominawczym, a nie ten wydany w postępowaniu nakazowym. Nie trzeba było wnosić opłaty od środka z Santanderem: sprzeciw złożony i nakaz zapłaty uchylony. Santander Consumer Bank jednak nie daje za wygraną…Po złożonym sprzeciwie Santander Consumer Bank niemal zawsze wdaje się w spór. Przedstawia cały stos dowodów, z których ma wynikać zadłużenie. Niekiedy dokumentację można byłoby liczyć nie w kartkach, ale w… kilogramach. A my oczywiście zawsze musimy coś z tym zrobić. I robimy, jak zawsze zmuszając bank pozywający naszego Klienta do przedstawienia dowodów istnienia długu. Dla formalności dodamy, że sam fakt zawarcia umowy kredytu nie przesądza o tym, że sąd uwierzy bankowi. Jest jeszcze kilka metod prowadzenia procesu o dług, które dają szansę na powodzenie w sprawie i wygraną w całości albo obniżenie często wnioskujemy do sądu, aby ten zobowiązał Santander Consumer Bank do przedstawienia dowodu, że nasz Klient pobrał pieniądze, które widniały na umowie. Bywa tak, że banki nie potrafią w sposób zgodny z przepisami prawa procesowego przedłożyć rzetelnej dokumentacji stwierdzającej ten – skądinąd – prosty wydawałoby się do wykazania fakt. Prawda, że zaskakujące?DOSTAŁEŚ Z SĄDU NAKAZ ZAPŁATY?Nie czekaj aż pojawi się komornik! Masz tylko 14 dni, aby się odwołać i umorzyć prawnik bezpłatnie ustali czy masz możliwość skutecznego odwołania oraz jak możemy Ci porozmawiać z konsultantem wypełnij formularz i wyślij ROZMOWĘWypowiedzenie umowy kredytu – Santander Bank umowa kredytu została mu skutecznie wypowiedziana. To też jest zawsze powinno być przedmiotem wnikliwej analizy prawnej. Koniecznym jest w takiej sytuacji prześledzenie całości drogi i obrotu korespondencji jaka wypływa z banku i jest kierowana do kredytobiorcy! Zdarza się, że dokumenty typu „wypowiedzenie umowy kredytu” bywa przez nikogo niepodpisane…Wypowiedzenie umowy kredytu jest bardzo ważną czynnością bankową. Jej wadliwość w jakimkolwiek stopniu potrafi załatwić i położyć sprawę od strony banku. A jak się okazuje banki popełniają liczne błędy w wypowiedzeniach umów kredytów i pożyczek. Nie tylko chodzi o podpisy. Nie są stosowane chociażby przepisy prawa bankowego, a nawet umów, które te banki podpisują z Klientami. Nasi prawnicy bardzo dobrze wiedzą na co zwracać uwagę kiedy w ich ręce wpada wypowiedzenie umowy wygrać z Santanderem w sądzie? Z naszą pomocą powództwo oddalone!Nierzadko udaje nam się przekonać sąd orzekający uznał, że Santander Consumer Bank nie tylko nie wykazuje, że wydał Klientowi kwotę kredytu, ale również, że nie wykazuje, iż skutecznie wypowiedział zawartą umowę kredytu z konsumentem będącym osobą pozwaną. Nie pozostało więc nic innego w takiej sytuacji sądowi, jak tylko dopełnić formalności i powództwo banku oddalić w że zapewnienia pracowników strony bankowej o tym, że wszystko jest w porządku nic nie znaczy. Nawet, gdyby był to kierownik placówki czy dyrektor danego oddziału. W dokumentacji zawsze wszystko musi być w porządku i musi odpowiadać przepisom prawa oraz regulacjom zawartej umowy jest więc tak, że jeśli pozew pochodzi od banku to pozwany ma pokornie przyjąć każde uderzenie. Wręcz przeciwnie! Należy się bronić. Setki, tysiące przykładów naszych Klientów pokazują niezbicie, że warto i należy podejmować rękawice. Nawet wtedy, kiedy wydaje się nam, że nie jesteśmy w stanie Consumer Bank sprzedał mój dług do firmy windykacyjnej. Co robić?Jak widać na powyższym przykładzie można wygrać z Santanderem w sądzie, trzeba jednak się do tego właściwie przygotować. Jeśli Twoje zadłużenie w Santander Consumer Bank zostało zbyte na rzecz firmy windykacyjnej, np. Prokura, Hoist czy Ultimo. Jest to inaczej cesja wierzytelności (długu). Niestety handel długami w Polsce jest całkowicie legalny i można bez zgody dłużnika sprzedać posiadaną wierzytelność. Co to wszystko oznacza dla zadłużonego konsumenta? Tyle, że nie masz obowiązku spełnić tego świadczenia o ile masz jakiekolwiek wątpliwości. Wszystko całkowicie zgodnie z prawem. Nie możesz płacić jeśli nie masz wiarygodnych dokumentów świadczących o tym, że podmiot trzeci miał zakupić Twój dług. Nie możesz wierzyć wyłącznie na firma windykacyjna pozwie Cię o taki dług to natychmiast musisz reagować oraz składać w takiej sprawie sprzeciw od nakazu zapłaty. Na złożenie takiego pisma w sądzie masz jedynie 2 tygodnie od daty jego odebrania. Jeśli tego nie zrobisz to zapłacisz w przyszłości przedawniony dług. Być może nawet z udziałem komornika! Dlatego ważne jest, aby pilnować korespondencji sądowej i ją z Santander. Jak umorzyć egzekucję?Komornik sądowy działa już w Twojej sprawie z wniosku Santander Consumer Bank? Musisz wiedzieć, że być może jeszcze nie wszystko stracone! Wiele zależy od tego czy w Twojej sprawie sądowej nie doszło do istotnych błędów proceduralnych. O jakie błędy tutaj chodzi? Ściśle mówiąc o nieprawidłowości w doręczeniach nakazów zapłaty i wyroków zaocznych. Kiedy masz szansę na to, aby i w Twojej sprawie umorzyć egzekucję? O tym umorzenia egzekucji komorniczej z wniosku banku jest to, że o całej sprawie dowiedziałeś/aś się dopiero od komornika. Czyli żadne przesyłki z sądu do Ciebie nie trafiały zanim pojawił się w Twoim życiu komornik. Jak to możliwe? Oto 2 najczęściej spotykane przyczyny:zmiana adresu zamieszkania – zazwyczaj wyjazd za granicę albo przeprowadzka,zmiana nazwiska – głównie w wyniku wstąpienia w związek takich sytuacjach jak te powyżej niemal w 100% możesz być pewnym, że umorzenie egzekucji komorniczej to kwestia czasu i… chęci z Twojej strony. Nic niestety samo się nie stanie. Do tego potrzebny jest niewielki wysiłek. Możemy Ci w tej walce z bankiem i komornikiem sądowym pomóc. Musisz jednak formalnie zgłosić nam swoją sprawę. My wówczas delegujemy dla Ciebie prawnika od spraw egzekucji komorniczych, który przeanalizuje Twoją sprawę i dostępną Wstępna analiza sprawy jest całkowicie bezpłatna i do niczego nie musisz zrobić, aby prawnik z Kancelarii EUROLEGE mógł Ci pomów? Możesz zgłosić się na kilka dostępnych sposobów. Działamy na terenie całego kraju. Oto sposoby:Zadzwoń: 530 333 130Napisz: kontakt@ zgłoszenie:
W odróżnieniu od nich jednak prowadzi kancelarię komorniczą na własny koszt, a więc funkcjonuje tak, jak każdy przedsiębiorca. Głównym zadaniem komornika jest natomiast egzekucja
Egzekucja komornicza może zostać przeprowadzona jedynie wtedy, gdy komornik otrzymał od sądu tytuł wykonawczy w formie wyroku lub sądowego nakazu zapłaty. Na podstawie tych dokumentów, komornik ma obowiązek zaspokoić żądania wierzyciela. W tym właśnie celu może zająć majątek dłużnika, jego dochody, rachunki bankowe itp. Jak wygląda egzekucja komornicza? Co może zająć komornik, a czego nie może? Czym jest egzekucja komornicza? Postępowanie egzekucyjne – co warto wiedzieć? Jakie są sposoby egzekucji komorniczej? Co może zabrać komornik? Czego komornik nie może zająć? Przedawnienie długu u komornika – czy jest możliwe? Czym jest egzekucja komornicza? Egzekucja komornicza to ostateczny etap postępowania egzekucyjnego. Jest to zajęcie majątku dłużnika w celu pokrycia zobowiązań wobec wierzyciela. Do egzekucji dochodzi wówczas, gdy dłużnik nie spłaca swoich należności. Mogą to być kredyty, pożyczki, inne zobowiązania. Wtedy wierzyciel kieruje sprawę do sądu. Jeśli sprawa zostanie rozstrzygnięta na korzyść wnioskodawcy, a dłużnik dalej nie spłaca należności, wówczas możliwe jest wystąpienie z wnioskiem o rozpoczęcie postępowania egzekucyjnego. Postępowanie egzekucyjne – co warto wiedzieć? Postępowanie egzekucyjne rozpoczyna się dopiero wtedy, gdy wierzyciel ma tytuł wykonawczy z sądu. W nim są zawarte wszelkie informacje odnośnie zobowiązań dłużnika. Wierzyciel, mając tytuł wykonawczy, może złożyć wniosek o wszczęcie postępowania egzekucyjnego. Komornik sprawdza poprawność tego dokumentu i ma obowiązek zastosowania się do określonych w nim sposobów egzekucji. On sam nie decyduje, w jaki sposób zostaną odzyskane należności wierzyciela. Komornik ma obowiązek poinformowania dłużnika o wszczęciu postępowania. Jest to przeważnie orzeczenie sądu będące nakazem zapłaty. O samym toczącym się postępowaniu sądowym, dłużnik nie musi być poinformowany. O wszystkim dowiaduje się w momencie otrzymania pisma od komornika. Kolejnym krokiem jest ustalenie przez komornika wysokości oraz składowych majątku. Po określeniu tego, funkcjonariusz może już zacząć działać. Jakie są sposoby egzekucji komorniczej? Wymienia się kilka sposobów egzekucji komorniczej: z ruchomości, ze zwierząt, z wynagrodzenia, z rachunków bankowych, w wierzytelności, z nieruchomości i z innych praw majątkowych. Co może zabrać komornik? To pytanie najczęściej zadają sobie dłużnicy. Jest jasno określone, co może zabrać komornik, a czego nie. Najczęściej egzekucja komornicza koncentruje się na wynagrodzeniach. W przypadku umowy o pracę komornik może zająć do 50% wypłaty. Jeśli natomiast długi dotyczą niespłacanych alimentów, wówczas wysokość ta rośnie do 60%. Istnieje jednak kwota wolna od zajęcia komorniczego. Komornik jest zobowiązany do zostawienia dłużnikowi co najmniej kwoty w wysokości minimalnego wynagrodzenia. Inaczej wygląda to w przypadku umów zleceń i umów o dzieło. Tutaj nie obowiązuje kwota wolna od zajęcia. Oznacza to, że komornik może zabrać nawet 100% wynagrodzenia. Ile komornik może zająć z emerytury lub renty? To również jest jasno określone. Dłużnik powinien zachować kwotę wolną od potrąceń, w tym przypadku jest to 75% minimalnego świadczenia. Od tego jest jednak wyjątek i dotyczy on długów alimentacyjnych. Wówczas komornik może zabrać dłużnikowi cały dochód. Komornik nie może zająć alimentów, świadczeń i dodatków rodzinnych. Zabrać może natomiast zwroty z podatków, w tym ulgę na dzieci, ponieważ przysługuje ona rodzicom. Komornik, na podstawie tytułu wykonawczego, może dokonać egzekucji z nieruchomości, ruchomości (np. auta) stanowiących majątek dłużnika, rachunków bankowych, wszelkich innych dochodów poza wynagrodzeniem za pracę oraz z pozostałych praw majątkowych. Czego komornik nie może zająć? Komornik nie może zabrać dłużnikowi przede wszystkim przedmiotów urządzenia domowego, ubrań, pościeli itp. Dotyczy to zarówno dłużnika, jak i osób będących na jego utrzymaniu. Nie podlegają egzekucji zapasy żywności i opału na okres 1 miesiąca, 1 krowa lub 2 kozy, które są potrzebne do wyżywienia rodziny. Komornik nie może zabrać również narzędzi i innych przedmiotów, które służą dłużnikowi do pracy zarobkowej, przedmiotów potrzebnych do nauki, papierów osobistych, odznaczeń, produktów leczniczych oraz wyrobów leczniczych na okres 3 miesięcy. Przedawnienie długu u komornika – czy jest możliwe? Jeszcze do niedawna sąd nie miał obowiązku sprawdzania, czy dług, którego dochodzi wierzyciel nie jest przedawniony. Zmieniło się to w 2018 roku za sprawą wejścia w życie nowej ustawy. Nie ma co do tego wątpliwości, że długi należy spłacać, jednak warto wiedzieć, czy możliwe jest ich przedawnienie. Niektóre długi ulegają „przeterminowaniu” po określonym czasie. Przykładowo mandat za brak biletu przedawnia się po roku, dług pracodawcy wobec pracownika z tytułu niewypłaconego wynagrodzenia „ważny” jest do 2 lat. Po 3 latach przedawniają się zadłużenia czynszowe, na karcie kredytowej, z tytułu umowy kredytowej lub pożyczki, roszczenia alimentacyjne. Warto jednak wiedzieć, że są długi, które nie ulegają przedawnieniu. Wśród nich wymienia się przede wszystkim te, które dotyczą spłaty kredytów hipotecznych.
Stawki zmieniają się w zależności od prowadzonych czynności prawnych. Komornik – zarobki. Ogólne szacunki wskazują, że aplikant na komornika uzyskuje około 2-4 tys. złotych brutto wynagrodzenia, z kolei asesor komorniczy około 5-6 tys. złotych brutto. Zarobki komornika są więc zdecydowanie wyższe. Posted by admin on Zastanawiacie się czy komornik wrocław to bardzo dobry zawód? Dla wielu ludzi tak. Zwłaszcza, jeżeli jesteście ludźmi, którzy w każdej chwili przestrzegają prawa i pragną, ażeby inni nie ukrywali się od tego obowiązku. Komornik wrocław to człowiek, który pracuje z osobami, które nie płacą alimentów. Jeżeli przykładowo w konkretnym mieszkaniu są cenne rzeczy to można je wziąć i potem zlicytować, by dziecko dokładnie określonej osoby miało środki do życia. Nie da się ukryć, że komornik wrocław alimenty to zawód bardzo ciężki i odpowiedzialny. Jak wygląda szara rzeczywistość takiej osoby? Powinno się podkreślić, że komornik wrocław to człowiek, który w bardzo wielu przypadkach jeździ do ludzi, którzy właśnie przykładowo nie płacą alimentów na swoje dzieci. Jak wygląda wykonanie tej czynności? Komornik wrocław alimenty musi sprawdzić czy dana osoba realnie nie ma środków do życia. W innym wypadku musi podjąć stosowne kroki, które sprawią, że dana osoba zacznie płacić swoje zobowiązania. Warto również wspomnieć o innym aspekcie. Sposobem na takich nieuczciwych osobników jest też zabranie ma cościowych rzeczy, które potem są licytowane. Należy zaznaczyć, że praca komornika z tego względu nie jest łatwa. Prawdopodobnie właściwie każdy bowiem zdaje sobie sprawę, że nikt nie woli oddawać np swojego komputera przenośnego czy stacjonarnego. Bardzo często komornik wrocław to człowiek, który przychodzi na wykonywanie swoich czynności z obstawą. Warto więc pomyśleć czy jest to świetny dla Was zawód. Powinno się być bowiem bardzo odpornym psychicznie na różnorodne komornik wrocław aukcje. Ten serwis używa plików cookies. Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza zgodę na ich Kupno mieszkania z licytacji komorniczej: jak wygląda procedura nabycia mieszkania zajętego przez komornika 2014-03-05 10:51 Autor: PHOTOS.COM Obwieszczenie o licytacji ogłasza się publicznie co najmniej dwa tygodnie przed jej terminem w budynku sądowym i w lokalu organu gminy, w poczytnym dzienniku w danej miejscowości oraz na stronie Witam, otrzymałem pismo z sądu, na piśmie jest sygnatura akt (ciąg licz i cyfr) niestety nie jestem w stanie jej odczytać, czego dotyczy sprawa. Czy mogłaby Pani wyjaśnić jak odczytać sygnaturę akt? co znaczą te oznaczenia i cyfry? czy istnieje jakaś wyszukiwarka sygnatur akt? proszę o szybką pomoc, bo nie wiem, czego dotyczy to pismo z sądu… WstępCzym jest sygnatura akt sprawy i jak należy ją czytać? Jak sprawdzić sygnaturę akt komorniczychCzy sygnatura sprawy ma dla ciebie jakieś znaczenie?Akta komornicze – znaczeniePodsumowanieWniosek o wgląd do akt komorniczych Wstęp Aby ułatwić Państwu zorientowanie się w znaczeniu otrzymanej sygnatury akt, postanowiliśy uruchomić usługę polegającą na dostarczaniu Państwu informacji o toczącej się sprawie, jej rodzaju, a także Sądu który sprawę prowadzi. Aby skorzystać z naszej pomocy wystarczy zakupić poniższą usługę i przesłać numer sygnatury akt. Usługę realizujemy w ciągu kilku godzin od zakupu: Sprawdzenie sygnatury akt Czym jest sygnatura akt sprawy i jak należy ją czytać? Witam serdecznie, sygnatura akt, to nic innego jak oznaczenie konkretnej sprawy. Każda sprawa trafiająca do danego sądu, a następnie właściwego do jej rozpoznania wydziału tego sądu – podlega rejestracji. Pozew, wniosek, skarga po wniesieniu do sądu i ustaleniu, jakiej sprawy dotyczy, kierowany jest do konkretnego wydziału. I tak w sądach rejonowych mamy: Wydział Cywilny Wydział Karny Wydział Rodzinny i Nieletnich Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Wydział Ksiąg Wieczystych Wydział Gospodarczy. Kiedy pismo trafi już do odpowiedniego wydziału, tam podlega „weryfikacji” przez przewodniczącego, jego zastępcę lub wyznaczonego sędziego. W pierwszej kolejności ustala się czy pismo nie zawiera braków formalnych – czy została uiszczona opłata sądowa, załączono odpisy, odpowiednią liczbę załączników itp. Następnie sędzia wydaje stosowne zarządzenia, wpisanie sprawy do właściwego repertorium. Jak sprawdzić sygnaturę akt komorniczych Jeśli jest to sprawa cywilna, a w twoim przypadku prawdopodobnie tak jest, bo przecież jesteśmy na portalu dla dłużników, a sprawami nieuregulowanych długów zajmują się Wydziały Cywilne, sprawa mogła zostać wpisana do repertorium: Nc – jeśli dotyczy pozwu o zapłatę np. zaległych rachunków, niespłaconej pożyczki, kredytu, nieuregulowanego czesnego, czynszu za mieszkanie itp. i ma zostać rozpoznana w postępowaniu nakazowym lub upominawczym – czyli bez rozprawy C-upr– jeśli powód wniósł o jej rozpoznanie w procesie w postępowaniu uproszczonym, a nie może być rozpoznana w trybie nakazowy lub upominawczy C – jeśli dotyczy pozostałych spraw podlegających rozpoznaniu w procesie, wszczętych na skutek pozwu lub skargi o uchylenie wyroku sądu polubownego, a także podlegających rozpoznaniu w europejskim postępowaniu w sprawie drobnych roszczeń Ns – czyli spraw rozpoznawanych w postępowaniu nieprocesowym tj. stwierdzenie nabycia spadku, zasiedzenie, uwłaszczenie oraz spraw przekazanych przez notariusza lub sąd inny niż sąd spadku dotyczących oświadczeń o prostym przyjęciu spadku, lub z dobrodziejstwem inwentarza albo o odrzuceniu spadku. Zatem znajdujący się w sygnaturze akt sprawy symbol oznaczony wielką literą wskazywać będzie, do jakiego repetytorium sprawa została wpisana, czyli w jakim trybie będzie rozpoznawana przez sąd. Natomiast liczba rzymska to numer wydziału. Zazwyczaj w Sądzie Rejonowym znajdują się co najmniej trzy wydziały – wydział cywilny, wydział karny oraz wydział rodzinny i nieletnich. I tak każdy z nich zostaje oznaczony numerem: I Wydział Cywilny, II Wydział Karny, III Wydział Rodzinny i Nieletnich. Może się zdarzyć, że w dużym sądzie znajdować się będzie dwa, a nawet trzy wydziały cywilne i wówczas mogą mieć one numery III Wydział Cywilny, V Wydział Cywilny itp. Tak, jak widzisz już poprzez samo odczytanie zapisu cyfry rzymskiej oraz symboli wielkiej litery osoba obyta w procedurze prawnej wiedzieć będzie, w jakim postępowaniu prowadzona jest dana sprawa, oraz przez który wydział. Kolejne cyfry to już tylko numery służące zachowaniu w sekretariacie sądu porządku. Pierwsze cyfry to kolejny numer sprawy w danym roku. Liczba po łamanej kresce wskazuje na rok. Zatem przyjmując sygnaturę I C 228/19 wiemy, że mamy do czynienia ze sprawą cywilną rozpoznawaną w procesie, czyli np. sprawą o zapłatę, eksmisję przez I Wydział Cywilny, która jest 228 sprawą tego rodzaju, jaka wpłynęła do danego sądu w danym roku. Czy sygnatura sprawy ma dla ciebie jakieś znaczenie? Wszystko, co napisałam powyżej, ma ogromne znaczenie dla Pań, które pracują w sekretariacie sądu, obsługują interesantów, odbierają od nich telefony, przygotowują akta sprawy, wykonują zarządzenia sędziów. Oznaczenie akt sprawy umożliwia im szybkie odszukanie akt, mają one swoje miejsce na konkretnych półkach, są przydzielone do konkretnych sędziów. Jednak dla ciebie numer akt sprawy będzie miał już mniejsze znaczenie. Na sygnaturę akt będziesz powoływać się, składając wnioski, wciągając odpisy dokumentów. Jednak samo oznaczenie sprawy nie zwiększy twojej wiedzy na temat tego, co jest przedmiotem jej rozpoznania. Jeśli otrzymałeś pismo z sądu, to na podstawie tego, co zostało w nim zawarte, powinieneś ustalić, czego sprawa dotyczy. Jeśli jesteś pozwanym w sprawie, wraz z zawiadomieniem o terminie sprawy powinieneś otrzymać odpis pozwu. Jeśli sprawa została rozpoznana w postępowaniu nakazowym lub upominawczym, oznacza to, że otrzymałeś nakaz zapłaty, od którego możesz złożyć sprzeciw/zarzuty – ale wraz z nakazem zapłaty powinieneś otrzymać również odpis pozwu, z którego dowiesz się, czego sprawa dotyczy, jakie jest roszczenie powoda. Jeśli sprawa nie dotyczy twojej osoby, lecz zostałeś powołany w charakterze świadka to również i to powinno wynikać z treści wezwania. Wczytaj się dobrze w otrzymaną korespondencję, bo na jej podstawie powinno udać ci się ustalić, czego dana sprawa dotyczy. Sygnatura akt tak jak napisałam choć pomocna, jest kwestią uboczną, na której nie powinieneś w tym momencie się skupiać. Jeśli nie jesteś w stanie „rozszyfrować” czego pisma dotyczą, zadzwoń do sądu z którego otrzymałeś przedmiotową korespondencję (adres sądu oraz numer telefonu znajdziesz również na kopercie) i powołując się właśnie na tę sygnaturę akt zapytaj czego sprawa dotyczy i czy jesteś stroną postępowania. Przed wykonaniem telefonu przygotuj dowód osobisty, ponieważ może zdarzyć się sytuacja, że Panie z sekretariatu sądu będą chciały potwierdzić twoją tożsamość. Tak jak napisałam, to co powinno cię interesować w tej sprawie, to przede wszystkim czy wiążą cię jakieś terminy – czy został wyznaczony termin rozprawy, na który powinieneś się zgłosić, czy sąd wydał nakaz zapłaty lub wyrok, od którego warto złożyć odwołanie, czy jesteś stroną pozwaną i czy należy złożyć odpowiedź na pozew. Akta komornicze – znaczenie Km – sprawy cywilne, Kmp – świadczenia powtarzające się (zazwyczaj alimenty), Kms – sprawy, w których wierzycielem jest Skarb Państwa, Kmn – sprawy nieegzekucyjne (jak spis inwentarza), Kmo – inne (np. korespondencja niezwiązana z postępowaniami Podsumowanie Sygnatura akt sprawy służy przede wszystkim kwestiom porządkowym. Nie ma zatem ogólnej wyszukiwarki, dzięki której odnajdziesz sprawę, którą jesteś zainteresowany. Choć niektóre sądy prowadzą elektroniczną wokandę – posiadając sygnaturę akt, osoba zainteresowana może ustalić, w jakim terminie i o której godzinie sprawa będzie rozpoznawana. W sądzie prócz wydziału cywilnego działają również inne wydziały i np. sprawy w Wydziale Karnym w swym oznaczeniu zawierać mogą wielką literę K, w Wydziale Rodzinnym i Nieletnich – symbol Nsm. Aby dowiedzieć się, czego dotyczy otrzymane z sądu pismo, radzę ci jak najszybciej zadzwonić do sądu i powołując się na daną sygnaturę, wypytać o wszystkie jej szczegóły. Przydatne wzory pism: Wniosek o wgląd do akt komorniczych Wniosek o wgląd do akt komorniczych Czy wiesz, że z długami mierzy się z prawie 3 mln Polaków? Wpaść w nie bardzo łatwo. Karta kredytowa, raty za telewizor, pożyczka na wakacje – wziąłeś na siebie pozornie niewielkie zobowiązania, ale Twoja sytuacja finansowa uległa drastycznemu pogorszeniu? Wiedz, że zadłużenie to nie koniec świata. Możesz wyjść z długów i powrócić na prostą. Dowiedz się, jak to zrobić, krok po kroku. Sięgnij po praktyczny poradnik p. Iwony Wendel „Jak wyjść z długów i cieszyć się życiem”. Znajdziesz w nim: praktyczne porady przygotowane przez Iwonę Wendel – byłą dłużniczkę, która zna Twoje problemy z własnego doświadczenia i uporała się z nimi skutecznie, gotowe rozwiązania, które pomogą Ci się zmierzyć z długiem, podpowiedzi, jak rozmawiać z wierzycielem, windykatorem, bankiem, prawnikami czy komornikiem, aby wyjść z długów obronną ręką, gotowe wzory podań i formularzy, unikalny, autorski program 12 kroków, który poprowadzi Cię za rękę do finansowej niezależności. Nie zwlekaj. Teraz jest najlepszy moment, żeby sięgnąć po ten e-book. Zamów poradnik w promocyjnej cenie i zgarnij aż 4 dodatkowe bonusy oraz 30-dniowy dostęp do bazy niezbędnych wzorów pism, które pomogą Ci w wyjściu z długów! Przestań się bać i zacznij działać. Zamów poradnik 12 kroków już teraz! Na koniec zapraszam Cię do obejrzenia krótkiej wideo instrukcji dotyczącej sygnatury akt: Koniecznie przeczytaj też: Mam sygnaturę akt – jak znaleźć swojego komornika? Ile wynosi OKRES przechowywania akt komorniczych? [PORADNIK] Czy mam prawo wglądu do akt komorniczych? + [WZÓR WNIOSKU] Czy mam DOSTĘP do akt komorniczych? komornik jest zły?! [WZÓR] Oceń mój artykuł: (4 votes, average: 5,00 out of 5)Loading... LeHYB.
  • 5jw4ykb81h.pages.dev/192
  • 5jw4ykb81h.pages.dev/332
  • 5jw4ykb81h.pages.dev/90
  • 5jw4ykb81h.pages.dev/145
  • 5jw4ykb81h.pages.dev/397
  • 5jw4ykb81h.pages.dev/138
  • 5jw4ykb81h.pages.dev/6
  • 5jw4ykb81h.pages.dev/38
  • 5jw4ykb81h.pages.dev/392
  • jak wyglada awizo od komornika